Jan Kochanowski — Do Mikołaja Wolskiego

Owa jedziesz precz od nas, mieczniku drogi! Gdzież to mnie też mieć było życzliwsze bogi, Żebych był towarzystwa twego mógł zażyć, Przy tobie i do Kolchów śmiałbym się ważyć Przez morskie Symplegady płynąć, gdzie śmiały Jazon ledwe mógł uwieść swój korab cały. Przy tobie ja, cnotliwy starosto, mogę Wszytkę Lartijadego objechać drogę, Trący ją, Lotofagi i jednookie Cyklopy, i możnego dwory wysokie Eola, Antyfata, i jędzę zioły Możną ludzi przetwarzać to w psy, to w woły; Piekło, syreny, Scyllę, Charybdę srogą I czabany słoneczne, potrawę drogą, Nimfy morskie, tyrany szerokowładne, Wszytko to rzeczy wytrwać przy tobie snadne. Ale mnie (czego taić zgoła nie mogę) Niewiasta smutna trzyma, której gdy drogę Wspomionę, wnet twarz blednie, oczy łzy leją, A mnie patrząc i serce, i członki mdleją, Że już ani w omacmie pruć się brzytwami, Ani pomyślę szachów grać z Sybillami. A tak jedź sam w dobry czas, mnie zostawiwszy, A potym, świat wedle swej myśli zwiedziwszy, Bodaj w sławie i w dobrym zdrowiu do Polski Przyjechał, dobrych ojców cnotliwy Wolski![Tekst i adnotacje - Genius Polska]


Other Jan Kochanowski songs:
all Jan Kochanowski songs all songs from 2016