Jan Kochanowski — Pieśń XXIV Niezwykłym i nie leda piórem opatrzony...

Niezwykłym i nie leda piórem opatrzony Polecę precz, poeta, ze dwojej złożony Natury: ani ja już przebywać na ziemi Więcej będę; a więtszy nad zazdrość, ludnemi Miasty wzgardzę. On, w równym szczęściu urodzony, On ja, jako mię zowiesz, wielce ulubiony Mój Myszkowski, nie umrę ani mię czarnymi Styks niewesoła zamknie odnogami swymi. Już mi skóra chropawa padnie na goleni, Już mi w ptaka białego wierzch się głowy mieni; Po palcach wszędy nowe piórka się puszczają, A z ramion sążeniste skrzydła wyrastają. Terazże, nad Ikara prędszy przeważnego, Puste brzegi nawiedzę Bosfora hucznego I Syrty Cyrynejskie, Muzom poświęcony Ptak, i pola zabiegłe za zimne Tryjony. O mnie Moskwa i będą wiedzieć Tatarowie, I róznego mieszkańcy świata Anglikowie; Mnie Niemiec i waleczny Hiszpan, mnie poznają, Którzy głęboki strumień Tybrowy pijają. Niech przy próznym pogrzebie żadne narzekanie, Żaden lament nie będzie ani uskarżanie: Świec i dzwonów zaniechaj, i mar drogo słanych, I głosem żałobliwym żołtarzów spiewanych!


Other Jan Kochanowski songs:
all Jan Kochanowski songs all songs from 2015