Jan Kochanowski — Pieśń I Przeciwne chmury słońce nam zakryły...

rzeciwne chmury słońce nam zakryły I niepogodne deszcze pobudziły, Wody z gór szumią, a pienista Wilna Już brzegom silna. Strach patrzać na to częste połyskanie; A prze to srogie obłoków trzaskanie, Kładą sie lasy, a piorun, gdzie zmierzy, Źle nie uderzy. Zakładaj korab’, cieśla nauczony, A kto wie, jesli nie wrócą sie ony Nieszczęsne czasy, kiedy powódź była Świat zatopiła. Sześć niedziel w ten czas lał deszcz nie przestając, A ziemia, nowe źrzódła pobudzając, Rzek przymnażała, tak iż morskie wały Wylać musiały. Z ludźmi pospołu i miasta, i grody Nieuśmierzone zatopiły wody; Nie wysiedział sie pasterz z bydłem w cale Na żadnej skale. Ryby po górach wysokich pływały, Gdzie ledwe przedtym pióra donaszały Mężnej orlice, gdy do miłych dzieci Z obłowem leci. Ale na ten czas i matkę, i syny Pożarła woda, i wszystek źwierz iny; Sam Noe został, przy nim żona tylko A dziatek kilko. Nieżyzne w cnotę to tam były lata, Gdzie ledwe jeden ze wszytkiego świata Nalezion, co go Bóg w cale zachował, Gdy nierząd psował. Ten, będąc z łaski Pańskiej ostrzeżony, Zbudował sobie korab’ niezmierzony, Na którym pływał czasu złej przygody Po wierzchu wody. A wszyscy inszy nagle zagarnieni I w głębokościach morskich zatopieni; Niebo a morze, te dwie rzeczy były Świat zastąpiły. A kiedy sie już prawie dosyć zstało Pańskiemu gniewu, po trosze spadało Wielkiego morza, aż za czasem skały Z wody wyźrzały. Potym i zbytnie zawarły sie zdroje, A bystre rzeki wpadły w brzegi swoje; Ziemia ku słońcu pełne ciężkiej rosy Rozwiła włosy. A trupy wkoło straszliwe leżały, Ludzie i bydło, wielki źwierz i mały; Pełne ich morza, pełne brzegi były, Boga ruszyły. I rzekł Noemu: «Już teraz na ziemię Występuj śmiele i z tobą twe plemię; Oto ja znowu przyodzieję lasy Na wieczne czasy. I będzie, jako po te lata wszytki, Ziemia dawała wszelakie użytki; Mnóżcie sie, niech świat spustoszały wszędzie Znowu osiędzie. A w tym upewniam każdą żywą duszę, Że nigdy potym takich wód nie wzruszę, Które by miały ziemię opanować I świat zepsować. Włożę na niebo znakomitą pręgę, Którą gdy ujźrzę, wspomnię na przysięgę, Że mam hamować niezwyczajną wodę I nie zawiodę». Pomni sie, lutni! Nie twojej to głowy Wspominać Boga żywego rozmowy; Każ ty nam zasieść przy ciepłym kominie, Aż zły czas minie.


Other Jan Kochanowski songs:
all Jan Kochanowski songs all songs from 2016