Jan Kochanowski — Tren II

Jeslim kiedy nad dziećmi piórko miał zabawić, A ku woli temu wieku lekkie rymy stawić, Bodajżebych był raczej kolebkę kołysał I z drugimi nieważne mamkom pieśni pisał, Którymi by dziecinki noworodne spiły I swoich wychowańców lamenty tóliły! Takie fraszki mnie zbierać pożyteczniej było Niżli, w co mię nieszczęście moje dziś wprawiło, Płakać nad głuchym grobem mej wdzięcznej dziewczyny I skarżyć się na srogość ciężkiej Prozerpiny. Alem użyć w obojgu jednakiej wolności Nie mógł: owom ominął, jako w dordzałości Dowcipu coś ranego; na to mię przygoda Gwałtem wbiła i moja nienagrodna szkoda. Ani mi teraz łacno dowiadać się o tym, Jaka mię z płaczu mego czeka cześć na potym. Nie chciałem żywym śpiewać, dziś umarłym muszę, A cudzej śmierci płacząc, sam swe kości suszę. Prózno to! Jakie szczęście ludzi naszladuje, Tak w nas albo dobrą myśl, albo złą sprawuje. O prawo krzywdy pełne ! O znikomych cieni Sroga, nieubłagana, nieużyta ksieni! Tak li moja Orszula, jeszcze żyć na świecie Nie umiawszy, musiała w ranym umrzeć lecie? I nie napatrzawszy się jasności słonecznej Poszła nieboga widzieć krajów nocy wiecznej! A bodaj ani była świata oglądała ! Co bowiem więcej, jeno ród a śmierć poznała? A miasto pociech, które winna z czasem była Rodzicom swym, w ciężkim je smutku zostawiła.


Other Jan Kochanowski songs:
all Jan Kochanowski songs all songs from 1580